między kolejnymi zmianami pościeli
łatwo marzną wdowy po żyjących mężach
jeszcze wspominają jak zeszłej niedzieli
czas im się nadymał i na skroniach tężał
gdy piec darmo trzeszczał a puste talerze
zerkały na placek spęczniały od śliwek
zegar powątpiewał ilością uderzeń
czy one potrafią być jeszcze szczęśliwe
czy może to szczęście to tylko tak sobie
wydumały babki spisując gawędy
przestrzegały młodość spod przymkniętych powiek
by darowanemu nie zaglądać w zęby
między kolejnymi wymianami liści
ciągle żałujemy za nie nasze grzechy
czy może już kiedyś szczęśliwi byliśmy
czy to tylko były zwyczajne uśmiechy
Ostatnio zmieniony przez Grzech Pierwotny dnia Nie 22:18, 30 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
pierwsza strofa świetnie brzmi, lekka i ciekawa,ale dalej czytało się gorzej...
takie tam moje odczucia, chociaż metafory zgrabne ci wychodzą ;>
pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach