Król bezdomnych
Widział początek
Z tekturową koroną
Szedł ciemną ulicą
Śpiewając pieśń
Fale jego głosu
Tłukły szyby
W głowie układał
Następną linijkę
O nowym Genesis
Król bogatych
Widział koniec
Ze złotą koroną
Szedł oświetloną ulicą
Recytując wiersz
Jego głos zamieniał
Szkło w piasek
W głowie układał
Parszywe kłamstwo
O rychłym Końcu
Spadł deszcz
Gorzkie krople
Jak gwoździe
Wbijały się klinem
W bylejakość
Dwaj królowie
Wpadli na siebie
W miejscu zapomnienia
Gdzie kamienne mury
Spływały krwią niewinnych
Spotkali trzeciego Króla
Co widział wszystko
Z koroną cierniową
Na zawstydzonym czole
Z którego spływała boska krew
Pogroził im palcem wskazującym
Którym powoli pokazał
Ścianę obraz
Dostrzegli bluźnierstwo
Poronione myśli
Ciekawy pomysł i bardzo dobry klimat to wszystko buduje. Gratuluję dzieła
Jedynie końcówka taka jakaś zbyt oczywista się wydaje... brakuje mi tu jakiegoś niedopowiedzenia, wtedy jeszcze lepiej budowałoby to nastrój.
Ale ogólnie - świetne
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach