październikowoniedzielny

popołudniem budzi obiad
marsza grają nerwowe ośrodki
wcale nie chce wstać
natarczywe spojrzenie jezusa
czy tam boga

niedziela dniem pańskim podobno
trzeba rozmawiać

więc rozmawiajmy ładna dzisiaj pogoda
ojcze nasz.. nie kocha mnie już nie chce
zdrowaś mario..

mam pieczątkę
mam papierosa

tacy młodzi a już zdeprawowani ktoś
nad koralikami zamruczał

współczesna poezja.. ale łopatologiczna.

"marsza grają nerwowe ośrodki
wcale nie chce wstać
natarczywe spojrzenie jezusa
czy tam boga"

zastanawiam sie co tu ma sens ? zachodzę w głowę, ale tu nic nie rzuca mi się na myśl.
Brakuje mi też metaforyki {dosłownej}, bo:
tasak znaczy tasak, a kali dostać jeść to dostać jeść.

nic tu dla mnie.

Pozdrawiam

popołudniem budzi obiad <-niedziela, nie wstaje o poranku
marsza grają nerwowe ośrodki <-organizm chce spać, 'nie wyrabia'
wcale nie chce wstać <-chyba widać
natarczywe spojrzenie jezusa <-jak niedziela, to niedziela, kościół woła
czy tam boga <-jw

to mi się zawsze wydawało oczywiste, jeżeli połączyć z dalszą częścią 'wiersza(?)'
pozdrawiam i dzięki za opinię ( :

Tylko niewprawny poeta dwa sie tak bezsensowną dyskusję na temat wiersza. tzn: będzie tłumaczył wiersz. Przepraszam ale to chyba dla odbiorcy jest napisany ? wiec po co mi piszesz. jak coś, to pod spodem wiersza daj opis strof "o co chodzi" i nie będzie dyskusji.

Po prostu chce poczytać coś dobrego.
Pozdr. bez odbioru