jedziemy autostradą, serca pracują
z mocą mechanicznych koni. pierwszy, drugi słupek-
wszystkie umierają za naszymi plecami,
jakby nie chciały aby ktoś ogladał ich śmierć.
pasy na asfalcie przypominają dwudziestowieczne obrazy,
za szybą pola przesuwają się w rytm trzasków,
giną gdzieś w tle jak poezja.
minuty przywiązały mi dłonie do podbródka,
drwią sobie. wiedzą, że dla czasu
jestem tylko tyknięciem wskazwówki.
autostradę bombardują sekundy,
każda zmienia się w diament
i znika.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach