czerwona oranżada
Mecenas
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 560 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: plastikowa butelka |
|
worek autobusowy |
|
Równie dobrze mogłaby uniknąć tłumów, zamieszania i ocierających się nieznanych ciał. Szofer przyzwyczaił się jednak, że szefowa nigdy nie korzysta z jego usług samodzielnie. A szkoda, chętnie przewiózłby ją tu i tam – fantazjował w swoim nieszczególnie rozbudowanym rozumku. Wręcz go katował mało finezyjnymi wyobrażeniami, gdzie on, będąc na wzór Marduka, zwala z tronu kobietę i potem panuje nad nią, jej ciałem i każdym dobrem materialnym. Być panem świata. „Mamusia popłakałaby się ze szczęścia – nakręcał się coraz bardziej. – Ona jedyna wierzyła, że będę kimś, a cała reszta – machnął ręką – szkoda gadać.”
- Alanie, zamknij buzię i przestań się dotykać, kiedy w pobliżu są ludzie. Wychodzę.
Tak, zdecydowanie bardziej wolała zapchane autobusy. Jak teraz, siedziała tyłem do jazdy obserwując pasażerów, którzy zwykli wybierać inny kierunek. Wszystkie twarze miała jak na patelni, wystarczyło podgrzać atmosferę, krzyknąć „bomba!”, a mimika zatwardziałych obojętniaków od razu by się zmieniła.
Mężczyzna, siedzący na pojedynczym krześle, przeglądał „Gazetę Wyborczą”. Mimo że na świecie nic nadzwyczajnego się nie działo, jego oczy pochłaniały tekst jak jakieś wielkie cudy. „Co to? UFO w końcu wylądowało na Wiejskiej, żeby zabrać w dziwnym zbiegu okoliczności porzuconych pobratymców? Powinno się wtedy ogłosić narodowy czas radości. Skoro narzucają nam grobowe humory i czarne wstążki na ekrany telewizorów, to czemu by nie?” Wizja sprawiała jej coraz więcej przyjemności. Już niemal miała przed oczami zbiorową orgię w samym centrum miasta, kiedy przypomniała sobie, że UFO w Polsce jest tak samo prawdopodobne, jak wygranie Euro 2012 przez rodaków.
Jakiś chłopak rzucał jej spłoszone spojrzenia zza czarnej rurki. Widocznie znów miała ten głupi wyraz twarzy – zawsze tak było, gdy pochłaniały ją myśli. „Przynajmniej widać, że używam mózgu” – zaśmiała się w duchu, choć w gruncie rzeczy wiedziała, że jej zachowanie jest interpretowane wręcz przeciwnie. Miała jednak swoją tajną broń, którą bardzo lubił Błąd. Długie rzęsy cięły bezlitośnie powietrze ciężkie od nadmiaru oddychających płuc. Chłopak zaczerwieniony poruszył się niepewnie chcąc podejść, ale ona przestała na niego patrzeć.
Przystanek.
Do autobusu weszła młoda kobieta. Zdaje się, że nikt nie zwrócił na nią uwagi, a była przecież niesamowita. Czarna skóra narzucona na cienki sweter, idealnie dopasowana do kształtów, czerwona spódnica nie przekraczająca linii kolan i nogi… Nogi jak stąd do nieba. Błądkowa oblizała nienaturalnie spierzchnięte usta. Czuła, że traci kontrolę, coś ją brało we władanie. Nadzwyczajny urok. „Gdybym nie była mężatką, to byłaby chwila, w której zostałabym lesbijką.” Nawet nie przeraził ją własny tok myślenia, wbiła tylko paznokcie w dłonie, mocno je zaciskając.
Chłopak widząc zniewolenie już kompletnie zrezygnował z próby podrywu. Bardziej był ciekawy rozwoju sytuacji, napięcia, które przechodziło mu tuż przed nosem. Gdyby tak mógł mieć je obie, ale żadna nie zwracała na niego uwagi. Z resztą, długonoga chyba w ogóle niczego nie zauważyła, ani chłopca, ani Błądkowej. Przechylając głowę umieszczoną na białej szyi, podziwiała pęknięcie w szybie. Było tylko jedno, jedyne, ale w pewnym momencie zaczęło się rozchodzić w wielu kierunkach. Jeszcze chwila i zabraknie mu pola manewru.
Przystanek.
Długonoga już miała wysiąść, kiedy spostrzegła adoratorkę. Przestało być pewne, kto kogo ma we władaniu, wszystko przestało być pewne, prócz tego, że istnieją one dwie, no i może jeszcze ten chrząkający chłopiec. Zryw był nadzwyczajny, topienie się w ustach nieznajomej wręcz niesamowite. Zaskoczona siedziała nadal, wbijając tym razem paznokcie w kolana, czując zapach czarnej skóry i włosów, które przed sekundą pragnęła w orgiastycznym odruchu szarpać. Zabrakło jej oddechu. Była pewna, że jeśli tamta nie przestanie, to zemdleje i jakiś spaślak będzie ją cucić. Albo ona zrobi jej sztuczne oddychanie, jednocześnie wpychając swój kobiecy język do ust nieprzytomnej. Zesztywniała, będąc tylko tymi ustami. Całe jej dotychczasowe jestestwo straciło na ważności. Była przeterminowana, ale teraz rodziła się na nowo. Świeżynka w pełnej okazałości. Miała jeszcze piersi, to nie ulegało wątpliwości, bo o nie jak oszalałe tłukło serce. „Boże święty, zaraz wyskoczy!” – przemknęło jej przez myśl, ale w tym momencie wszystko ustało. Jasne barwy, które przed milisekundą migały jej przed oczami, ściemniały. Znów była w autobusie. Jak przez mgłę docierał do niej głos. Otworzyła szerzej oczy – to ta kobieta, mówiła coś do niej. Wyglądała na zmartwioną. Poczuła tylko, że zamyka coś w jej dłoni i znika we mgle.
Zacisnęła powieki. Nie musiała się rozglądać wokół i tak wiedziała, że wszyscy się na nią gapią. Tylko czemu miało ją to interesować. Jutro wróci Błąd z Londynu, więc będzie zmuszona jeździć z tym onanistą Alanem. Dobrze wiedziała, że co rano wycierał z tylnych siedzeń spermę po wieczornych harcach. Kiedyś usiłował nawet ją zaprosić. Było to w czasie jednej z międzynarodowych konferencji Błęda. Naprawdę musiała walczyć ze sobą, by nie wybrać ugaszenia palącego ją pożądania. Oczywiście nie do szofera, a do wykreowanej przez umysł osoby idealnej.
W dłoni tkwiła wizytówka: Terapeuta – Joanna Brzozik. Na dole był e-mail i numer telefonu. Schowała do portfela, mając mieszane uczucia co do przydatności. Chociaż mogłoby być całkiem ciekawie… „Przecież nie jestem lesbijką – zaskoczyła się stanowczością, ale szybko próbowała się jakoś przebłagać. – Cierpię tylko trochę na nudę. To niesprawiedliwe, że całe życie tkwimy w jednej powłoce. Powinniśmy mieć przycisk, który powoduje zmianę płci. Co to jest w ogóle ta płeć? Ograniczenie i to zupełnie bezsensowne ograniczenie. Dusz przecież nie dzieli się na męskie i żeńskie. Jeśli po śmierci wracają do pra-myśli, tworząc z nią kosmos, to jakie znaczenie ma płeć? Absurd, wymysł świata materialnego.” Była coraz pewniejsza swoich racji, które początkowo będąc usprawiedliwieniem przerodziły się w głęboki wywód na temat tożsamości. Wszędzie krzyczy się o problemie i niemożliwości odpowiedzenia na pytanie: kim jestem? Nic dziwnego, zbyt wielkie skupienie na płci prowadzi to rozstrojów żołądka. Myśliciele dociekają przyczyny homoseksualizmu i opracowują strategię do walki z nim. A może to całkiem naturalny stan, tak samo jak bycie hetero. Skoro dusze są bezpłciowe, to nie ma znaczenia, którą płeć się pożąda.
Błądkowa uradowana finałem rozmyślań i podróży autobusu, wpisała numer telefonu Joanny wprost do komórki. Przyda się, gdy Alan ponowi swoje zaproszenie.
|
|