Forum www.meta.fora.pl Strona Główna www.meta.fora.pl
Alternatywne Forum Literackie
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
ORPHIEL

 
Odpowiedz do tematu    Forum www.meta.fora.pl Strona Główna » Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
ORPHIEL
Autor Wiadomość
C.B.
Stary wyjadacz



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Mężczyzna

Post ORPHIEL
Każdej nocy zaczynam na nowo szukać spokoju, tego utraconego Edenu, a sztuka jest to dla mnie nie lada. Kilka tygodni temu, gdy to wszystko się zaczęło, nie mogłem zasnąć i chciałem znać tego przyczynę. Mimochodem przewróciłem się na plecy i ujrzałem zawieszoną nade mną ciemną postać, która z kształtu przypominała skrzyżowanie kocura z małpiatką. Smukłe stworzenie kryjące się w mroku patrzyło na mnie nieruchomo swoimi wielkimi, lśniącymi oczami i raz po raz połyskiwało swoimi zębami. Po kilku godzinach odważyłem się spytać kim jest. Jam jest odwieczne Ukojenie – odpowiedział – zdaje się, że chciałbyś mieć mnie na swoje skinienie. Możesz mówić mi Orphiel. Ja również się przedstawiłem, choć wydaje mi się, że doskonale wiedział jak się nazywam. To właśnie on jest moim spokojem, którego szukam – to on jest moim krnąbrnym snem, który jakiś czas temu zerwał się z łańcucha ustalonego porządku.

Codziennie Orphiel nocuje u mnie. Niestety nie potrafię go przekonać by do mnie zszedł, za to on wisi sobie spokojnie, jak gdyby nigdy nic, pod sufitem i przypatruje mi się z ironicznym uśmieszkiem. Czasem naśmiewa się z mojej rosnącej irytacji i tym weselej macha do mnie swoim ogonem. Lubi wytykać mi wtedy moje myśli i jeśli uzna, że któraś z nich jest dostatecznie męcząca, potrafi rozprawiać o niej przez całą noc. Przy czym nigdy nie schodzi z sufitu – zawsze siedzi skulony wokół żyrandolu, tak jakby tylko tam czuł się bezpieczny. Kiedyś spytałem go dlaczego po prostu nie zejdzie. Bo wtedy mógłbyś mnie schwytać i na nowo zniewolić – odparł – a mnie jest dobrze tu, gdzie jestem.

Jeśli chcę mieć w nocy względny spokój, muszę uwolnić się od myśli. Ciężko jest jednak o niczym nie myśleć, toteż myślę, dużo myślę. A mój wiszący nade mną przyjaciel wykorzystuje to bez skrupułów, stawiając pytajnik nad każdą rzeczą jaka przyjdzie mi do głowy. Strasznie musi mu się nudzić tam na górze. Czasem jednak pyta też sam siebie czy naprawdę opłaca mu się tak wisieć całymi nocami i mnie denerwować. Niejednokrotnie wydaje mi się, że słyszę jego myśli wyraźniej i głośniej od własnych, ale nie potrafię wykorzystać tego przeciw niemu.

Orphiel jest niezwykle przebiegłą kreaturą. Kiedyś na przykład zmienił taktykę i w ogóle się do mnie nie odzywał. Wtedy cała noc minęła mi w męczącej ciszy. Wolę już zatem kiedy rozprawia o niestworzonych rzeczach i śmieje się ze mnie – tak czy owak nie śpię, ale wtedy przynajmniej coś się dzieje i czas jakoś szybciej mija.

Wisi sen, wisi sen – gwiżdże sobie – jednak w końcu przyjdzie dzień.
Wtedy się rozpłynę w słońcu – będziesz miał swój spokój w końcu.

Może wnet umilkniesz
– odpowiadam – może nawet znikniesz.
Ale jutro od północy znów mi będziesz patrzeć w oczy...



Ostatnio zmieniony przez C.B. dnia Wto 18:26, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Wto 18:23, 30 Gru 2008 Zobacz profil autora
czerwona oranżada
Mecenas



Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 560
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: plastikowa butelka

Post
jako moderator tego działu powinnam dawać dobry przykład i komentować, ale zabij, zamorduj, sesja mnie wykańcza i po prostu nie chce mi się czytać nic dłuższego. no, ale jeśli się nie zrazisz i reszta też, to obiecuję po sesji dobrać wam się do tyłków Razz
Pon 1:02, 12 Sty 2009 Zobacz profil autora
C.B.
Stary wyjadacz



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Mężczyzna

Post
Czekam. Gotów jestem na razy Wink
Taaak, mnie sesja też przytłoczyła - swoją głupotą, niepojętością i moim własnym nieprzygotowaniem.
Wto 20:18, 13 Sty 2009 Zobacz profil autora
czerwona oranżada
Mecenas



Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 560
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: plastikowa butelka

Post
Cytat:
a sztuka jest to dla mnie nie lada

inwersja mi nie odpowiada

to, to , tego

Cytat:
raz po raz połyskiwało swoimi zębami.

no trudno, żeby czyimiś

mnie, mnie, mnie - bo wpadniemy w egocentryzm

Cytat:
czuł się bezpieczny.

bezpiecznie

Cytat:
Kiedyś spytałem go dlaczego po

przecinek przed dlaczego



całkiem ciekawe, przypomina mi tom Ludzi Lodu, w którym pewna dziewczynka hodowała w swoim pokoju demona. Wink tylko to na trochę innych zasadach było, skoro urodziła mu córkę Razz
Sob 20:12, 31 Sty 2009 Zobacz profil autora
C.B.
Stary wyjadacz



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Mężczyzna

Post
Hahaha no ja mam nadzieję nic nie urodzić :p
Obecnie mam milion pomysłów na porządne rozbudowanie tego opowiadania, ale dopiero po sesji to ukończę Confused
Sob 21:58, 31 Sty 2009 Zobacz profil autora
Byron
Raczkuje



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Cieszyn
Płeć: Mężczyzna

Post
Mam problem z interpretacją tego opowiadania. Moim problemem jest to, że wszędzie doszukuję się symboli. „Orphiel” wydaje mi się być inspirowany szeroko rozumianym romantyzmem. Sceneria – noc, tytułowy bohater – jakieś fantastyczne stworzenie. Starałem się znaleźć jakieś „słowa – klucze” charakteryzujące kreaturę. Kim jest Orphiel? Odwiecznym Ukojeniem, szydercą („…przypatruje mi się z ironicznym uśmieszkiem. Czasem naśmiewa się z mojej rosnącej irytacji…”, „…śmieje się ze mnie…”) i gadułą („…Lubi wytykać mi wtedy moje myśli i jeśli uzna, że któraś z nich jest dostatecznie męcząca, potrafi rozprawiać o niej przez całą noc…”, „…Wolę już zatem kiedy rozprawia…”), w przeszłości niewolnikiem („…mógłbyś mnie schwytać i na nowo zniewolić…”), przy tym jakąś istotą wyższą (cały czas siedzi na żyrandolu, powyżej narratora, w przestrzeni „świętej”), bytem umieszczonym w jakimś konkretnym czasie (przyszedł parę tygodni temu, być może kiedyś odejdzie), „…krnąbrnym snem, który jakiś czas temu zerwał się z łańcucha ustalonego porządku...” (czyli jak rozumiem zburzył porządek?). Orphiel wzbudza też niepokój, niepewność. Denerwuje, ale jak go nie ma, to jest jeszcze gorzej…

Hmm… „Smukłe stworzenie”, „wielkimi, lśniącymi oczami”. Tu Orphiel jest przedstawiony nieomal jak kobieta. Oczywiście ogon to już inna bajka, ale smukłość i wielkie oczy stanowią bardzo istotne cechy najbardziej klasycznego kanonu kobiecej urody. A może to zamierzone?

Wydaje mi się, że nie zrozumiałem dobrze opowiadania, że dokonuję nadinterpretacji. Może Orphiel jest po prostu jakimś stworzeniem typowym dla romantycznej literatury posiadającym po prostu pewne cechy osobowości (jak złośliwość, przewrotność czy gadulstwo)? Czy to anioł, czy demon, czy może jakaś zakłócająca spokój zmora lub nawet sama czekająca już na szukającego spokoju i utraconego Edenu narratora, przedstawiająca się jako „odwieczne Ukojenie” śmierć? Rozpatrywałem też różnorakie „byty abstrakcyjne”, wartości czy uczucia takie jak: młodość, sumienie, działanie, wolność, wiedza… Jako, że większość z nich pasuje jedynie do części tekstu, pomyślałem, że być może Orphiel jest personifikacją kilku takich „bytów”, ale nie potrafię wskazać dokładnie o jakie może chodzić.

Najbardziej jednak – tu mamy do czynienia ze szczytem mojego „kunsztu” nadinterpretacyjnego – Orphiel pasuje mi do nieszczęśliwej, niespełnionej miłości. W zasadzie na siłę (czy też inaczej – patrząc metaforycznie albo symbolicznie) wszystko się tu zgadza:

Miłość jest odwiecznym ukojeniem, ale jednocześnie jest permanentnym poszukiwaniem, niepokojem i niepewnością. Burzy porządek, jest poniekąd snem, choć często nas niszczy, bez niej jest znacznie gorzej, bywa, że jest ulokowana w czasie (wypala się), można powiedzieć, że jest to coś „wyższego”, sacrum, zakochana osoba cały czas o tym myśli (tak jak Orphiel bezustannie gada do narratora), no i jest przewrotna i złośliwa.

Generalnie – opowiadanie napisane bardzo starannie. Ambitne, dobrze się czytało. Podobało mi się. Myślę, że nie napisałbym lepszego.
Pią 19:36, 10 Kwi 2009 Zobacz profil autora
C.B.
Stary wyjadacz



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Mężczyzna

Post
Witam na forum!

Dziękuję za tak wnikliwą analizę. Szczerze mówiąc powaliła mnie jej głębia (powaliła - w sensie pozytywnym oczywiście).

Jednak chyba trochę Cię zasmucę, gdyż Orphiel jest bytem dość prostym w swej interpretacyjnej (dla mnie) naturze - jest snem. Orphiel to mój sen i moja bezsenność zarazem. Jest każdym czynnikiem sprawczym mojego stanu ducha (tego nadmienionego wielokrotnie spokoju).

Szczerze mówiąc ciężko mi sprecyzować konkretnie kim dla mnie jest Orphiel. Na pewno jednak nie jest kobietą Wink jest mistycznym połączeniem demona z aniołem, takim połączeniem dwóch światów (idąc za Bierdiajewem można by rzec - bogoczłowiekiem).

Ma on niewątpliwie w sobie dużo z nurtu romantyzmu (jak słuszne zauważyłeś) oraz rzeczywiście znajduje się w przestrzeni "świętej".
Myślę, że sformułowanie "święta przestrzeń" jest dobrym wstępem do dopisku jaki do tego tekstu popełniłem.
Dopisek ten rzuca szersze światło na postać samego Orphiela. Oto on:


Siedem jest dróg, co wiodą ku zgubie; każda z nich jednak jest i natchnieniem.
Tyleż jest samo marzeń ulotnych; tak też i ja imion mam siedem.
Osjan jest pierwszym – bo tchnienie nieprzeniknione oblicze me skrywa.
Następnym Redemptor – bo myśl czystą wznoszę, a ciało zabijam.
Paimon upadły – wszechwiedzy zmarnowanej skrzydlaty wskrzesiciel.
Heralt garbaty – nowych idei i słów pobladłych wyzwoliciel.
Jam jest Ismael, kłos odrzucony, który jeszcze urośnie najwyżej.
Enlil, co wiatrem rozwieje wątpliwość, a burzą przestrzeń nadgryzie.
Przeżuwam zatrute kłamstwem zbawienia, by pluć na nie jadem ich własnym.
Jestem Legionem dusz obłąkanych, co w jednym żyją świecie zbyt ciasnym.



Są to słowa samego Orphiela, taki jego monolog. Można by powiedzieć "słowo objawione".
Zdaję sobie przy tym sprawę, iż słowa te przesiąknięte są symboliką która może nie być do końca zrozumiała, jednak takie też miało być zamierzenie. Orphiel bowiem i dla mnie nie do końca jest zrozumiałym, a jego ucieleśnienie w postaci mojej "wizji literackiej" w dużym stopniu zahacza o doświadczenia mistyczne (które mnie, przyznaję, pociągają).
Ciekaw zatem jestem co powiesz o Orphielu teraz? Jakim teraz się on - dla postronnego (choć nie do końca - każdy z nas ma przecież swojego Orphiela) jawi?

P.s. pewnie jeszcze wiele części będzie do tego opowiadania napisanych, zanim uznam że jest gotowe jako całość... bo dokończonym pewnie nigdy nie będzie.

P.s.2. Orphiel to zlepek wielu bytów, wielu cech, wielu myśli. Dla szerszego poznania tego stanu ducha polecam genialna powieść (będącą mieszanką prozy, poezji i psychologii) Hermann'a Hesse'go "Wilk Stepowy".
I jeszcze raz dziękuję za tak wnikliwą analizę!


Ostatnio zmieniony przez C.B. dnia Pią 21:27, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Pią 21:22, 10 Kwi 2009 Zobacz profil autora
C.B.
Stary wyjadacz



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Mężczyzna

Post
A oto kolejna luźna część Orphiela:


Marzenia płynęły powoli, a niebo zasnuło się szarą mgłą. Myśli, jakoś dziwnie, nie chciały docierać do głębszych pokładów świadomości – może właśnie przez tą mgłę. To była jakaś marcowa noc, nie pamiętam już dokładnie która. Trzeba przyznać, że marzec tego roku był tak bezpłciowy i lepki jak to tylko możliwe, więc wszystkie te dni zlały mi się w jedną masę bez wyrazu. Okres ten definitywnie nie sprzyjał twórczym zapędom; mamił je i odgradzał szczelnie od intelektu, pozostawiając po sobie wielką otchłań.

Owa marcowa noc była zimna, wilgotna i nieprzyjazna, co powodowało świdrujące uczucie rezygnacji. I właśnie wtedy przyszedł Orphiel. Nie było go jakiś czas, zapewne przemykał beztrosko po okolicy napawając się tą stęchłą atmosferą. Widocznie jednak przypomniał sobie o mnie, a może po prostu znudziła go monotonia ospałego wówczas świata. Gdy tylko zobaczyłem za oknem jego oczy, od razu wiedziałem, że oto szykuje się kolejna długa noc. Wpełzł przez szparę pomiędzy uchylonym oknem a sufitem i szybko powędrował pod żyrandol. Wisiał tam przez chwilę w milczeniu, machał cynicznie ogonem i zdawało się, że aż go coś skręca żeby rozpocząć długo wyczekiwaną mowę. Patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc, a on tylko uśmiechał się lekko i wbijał co jakiś czas zamyślone oczy w okno. W końcu zaczął cichą opowieść:

W gęstej mgle, takiej jak dziś, wzrok może czasem sięgnąć o wiele dalej niż myślisz. Może ponieść cię ku dawno zapomnianym obrazom, lub ku jakimś nieistniejącym, zdawałoby się, światom. Niekiedy możesz wtedy zobaczyć rzeczy najodleglejsze, całkowicie nierealne i najbardziej realne zarazem. Ja zobaczyłem płonące niebo – tryskało czerwoną łuną zza brunatnych chmur. Zdawało się, że zaraz wszystko stanie w ogniu i wybuchnie, ale tak się nie stało. Miast tego przestrzeń ogarnęła głucha cisza, taka sama jaka rozlega się sekundę po ciężkim bombardowaniu – słychać w niej pulsujące niedowierzanie, strach przed najdrobniejszym szelestem i poczucie bezsilności. Gdy chłonąłem otaczającą mnie trwogę ujrzałem w oddali samotną, skuloną postać, słaniającą się pod grubą warstwą ciężkiego i nieruchomego powietrza. Podpełzłem do niej cicho, tak by jej nie spłoszyć, i wiesz co? To był On! Leżał tam, opadły z sił, a jego łzy spływały na ziemię. On – odrzucony – zszarzały ze smutku. Obok leżała jego korona; najwidoczniej nie miał już dla kogo krwawić…
Czw 14:50, 14 Maj 2009 Zobacz profil autora
C.B.
Stary wyjadacz



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Mężczyzna

Post
Noc 128.

Za oknem wciąż gra muzyka, jeszcze głośniej niż wczoraj. Dziś słychać ją dokładniej i nie wystarczy już tylko zamknąć okna, by się jej pozbyć. Bardzo, ale to bardzo chce mi się spać i wiem, że jakoś w końcu zasnę, lecz nie będzie to doświadczenie szczególnie komfortowe. Głośna muzyka jest tu tylko jednym z powodów, drugim jest przeczucie. Orphiel nie pojawiał się u mnie już od dawna, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią mi, że jest już blisko, że zbliża się nieubłaganie i w końcu znów go zobaczę.

Ile to już nocy minęło? Sześćdziesiąt, pięćdziesiąt, czterdzieści? W każdym razie coś koło tego, sam już nie wiem. A może tylko dwadzieścia, ale czas po prostu mi się tak dłuży? On na pewno zna dokładną liczbę - założę się, że odlicza już księżyce do naszego spotkania. Noce z nim są męczące, to prawda, lecz noce bez niego są puste i zbyt monotonne. Trochę to dziwne, ale czekam na niego już z pewnego rodzaju utęsknieniem. Odkryłem, że dobrze mi robi kilka nocy przepełnionych jego monologami - bez nich moje myśli ulatują za wysoko i nie potrafię ich wtedy dosięgnąć. A tak bardzo chciałbym je już uchwycić i wystrzelić! Z drugiej jednak strony nie znoszę tej męczarni, jaką mi przynosi, lecz z dwojga złego...

Ile cię trzeba dotknąć razy, żeby się człowiek poparzył? Ale tak żeby już więcej ani razu, żeby już więcej za nic, żeby już więcej nie miał odwagi... no ile razy?!
Nie 17:40, 17 Maj 2009 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.meta.fora.pl Strona Główna » Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin